No dobra może i przedmioty nie maja uczuć, ale my możemy mieć z tymi przedmiotami związane jakieś wspomnienia, a wtedy naprawdę żal jest coś tak po prostu wyrzucić...
Ja myślę, ze po prostu nasz wewnętrzny ból nie jest wywołany duchową jednością z maszyną, tylko wk!%#ieniem, że może będzie trzeba wydać kilkaset złotych na nową część lub, że czeka nas kilkukilometrowy spacer z zepsutym rowerem. ;p
Kiedyś czytałem jakąś krótką notkę/ciekawostkę na podobny temat i się zacząłem nad tym zastanawiać. Wydaje mi się, że uznajemy samochód/rower/narzędzie jako część własnego ciała w celu zwiększenia kontroli nad tym przedmiotem i szybkości reakcji na rezultat czynności. W końcu jak chcesz skręcić to Twoja uwaga jest skupiona raczej na np. ustawieniu kół albo pochyleniu roweru niż na konkretnych ruchach ręką/nogą/ciałem.
Przypomniała mi się taka kreskówka "Przygoda dzielnego tostera" czy coś w tym stylu. Generalnie opowieść o wyprawie tostera, lampy, odkurzacza i elektrycznego kocyka (możliwe, że jeszcze jakiś bohater był) do swojego kilkuletniego pana, co mieszka daleko daleko. I chyba jestem nienormalny, bo mnie to po tylu latach dalej wzrusza.
Komentarze (74)
najlepsze
Teraz możemy się kłócić kto komu pod***** pomysł. :P