Chyba każdy przechodził depresję, większą lub mniejszą.
Jak wyleczyłem swoją? Postanowiłem dążyć do tego, by być szczęśliwym. Testowałem wiele ,,złych dróg'', przez co dowiedziałem się, jak praca nad sobą jest ważna. Pozbyłem się rutyny. Stałem się trochę egoistyczny - ja dam od siebie, ale jak ludzie nie ,,zwrócą'' mi poświęconego czasu, emocji, zaangażowania, to niech spieprzają.
Do końca też nie umiem tego wytłumaczyć. Generalnie uchodziłem za smutasa trzymającego się zawsze z boku imprezy, teraz większość znajomych to właśnie osoby żarzące się wewnątrz jakąś niewyjaśnioną energią do działania. Niby postanowiłem olać wszystkich i patrzeć na siebie, ale nagle inni zaczęli na mnie patrzeć. Czyżby budując w sobie choćby sztuczną pewność siebie inni dostrzegli we mnie tą samą chęć działania? Może ona nie była sztuczna? To skąd się wzięła ?
@krasnal-slawek: Nie do Ciebie. Tak ogólnie pod ten wątek. Może komuś się przyda, bo tak naprawdę największym problemem w depresji jest to, że chora osoba nie do końca wie, co z nią zrobić. Nie ma świadomości, że to zwykła choroba i prostym metodologicznym podejściem można ją spokojnie wyleczyć (już wielu znajomych sobie poradziło w ten sposób, który opisałem). Jak ktoś ma problem, to niech pisze. Pomogę obrać jakiś kierunek -
ja mam tak, że im bardziej probuje żyć normlnie, miec jakies aktywnosci, robic cokolwiek, spotykac sie z ludzmi tym bardziej czuje sie wyprany i takie niezrozumienie otaczajacego swiata, emocji ktore na nim sa. Przej%!#ne jak w czolgu. Tu sobie moge pisac cokolwiek, ale twarza w twarz brakuje mi takiej wewnetrznej odwagi by sie otworzyc i wpscic kogokolwiek w gowno w mojej glowie
@monochromatyczna: To jakieś spotkanie depresyjnych różowych pasków, czy coś? ;)
Co do komiksu - przedstawienie i wytłumaczenie depresji czy derealizacji w ten sposób chyba bardziej przemawia do świadomości przeciętnego człowieka niż wszelkie pseudonaukowe teksty z tymi wszystkimi "mądrymi słowami". Niby pokazane są w nim proste rzeczy, ale to między innymi o to chodzi - proste rzeczy z każdym dniem stają się coraz trudniejsze, aż w końcu urastają do rangi wyczynów
A propos tematu, z doświadczenia wiem, że najgorsze są różne fora skupiające ludzi w depresji, z różnymi fobiami etc. Trudno tam szukać realnej pomocy, a wszyscy się tylko wzajemnie nakręcają i niemal licytują, kto jest bardziej nieszczęśliwy.
@DexterFromLab: Sekret to rzeczywiście g---o, ale wypowiedź Smith została tu tylko podciągnięta pod tą "filozofie". Ale uważam że człowiek może wybrać czy jest szczęśliwy czy nie i mówię to jako chory na depresję od dłuższego czasu. Bo jak by kierować się rozmyślaniami wschodu że tak naprawdę wszystko jest iluzją to czym jest cierpnie albo szczęście też tylko marą. Chrześcijaństwo też się opiera de facto na tych samych założeniach że cierpienie
Najgorsze jest to, że to nie jest jakiś odrealniony, wymyślony komiks. Codziennie setki tysięcy ludzie zmagają się z samym sobą i całym światem, który rzekomo jest przeciwko nim.
Znalezisko zdecydowanie warte wykopu. Najbardziej zaintrygowala mnie koncowka, w ktorej to autor zastanawial jak to mozliwe by takie pojedyncze ziarnko kukurydzy bylo w stanie go az tak rozbawic. Nawet teraz, po przeczytaniu tekstu, zastanawiam sie na jakiej zasadzie zadzial mechanizm, przez ktory wspomniane ziarenko potrafilo przebic sie przez depresyjny nastroj autora. Moze bylo to swojego rodzaju przewartosciowanie lub cos podobnego.
@Doppelganger: Tu nie chodzi o kukurydzę samą w sobie (czy jakiś inny wycinek otoczenia), tylko o to, jak stosowane leki zaczęły przestrajać funkcję mózgu. Pomijając podłoże patofizjologiczne, uczucie z pierwszej osoby jest mniej więcej takie, jakby twój mózg od nowa zaczął się uczyć kiedy może odczuwać radość. Mój też na początku trochę przesadzał, chociaż to był zajebiście przyjemny okres.
Cos w tym chyba musi byc, ale czy rzeczywiscie wszystko sprowadza sie do zmian wywolanych przez rozne medykamenty? Jesli tak to dziala to troche szkoda, ze wszystko sprowadza sie do procesow chemicznych w mozgu :(
Komentarze (85)
najlepsze
Jak wyleczyłem swoją? Postanowiłem dążyć do tego, by być szczęśliwym. Testowałem wiele ,,złych dróg'', przez co dowiedziałem się, jak praca nad sobą jest ważna. Pozbyłem się rutyny. Stałem się trochę egoistyczny - ja dam od siebie, ale jak ludzie nie ,,zwrócą'' mi poświęconego czasu, emocji, zaangażowania, to niech spieprzają.
Do końca też nie umiem tego wytłumaczyć. Generalnie uchodziłem za smutasa trzymającego się zawsze z boku imprezy, teraz większość znajomych to właśnie osoby żarzące się wewnątrz jakąś niewyjaśnioną energią do działania. Niby postanowiłem olać wszystkich i patrzeć na siebie, ale nagle inni zaczęli na mnie patrzeć. Czyżby budując w sobie choćby sztuczną pewność siebie inni dostrzegli we mnie tą samą chęć działania? Może ona nie była sztuczna? To skąd się wzięła ?
Wciąż
Siadaj, pała!
Tak mnie Fenomenalny Czarodziej zainspirował jakoś, no ;]
Co do komiksu - przedstawienie i wytłumaczenie depresji czy derealizacji w ten sposób chyba bardziej przemawia do świadomości przeciętnego człowieka niż wszelkie pseudonaukowe teksty z tymi wszystkimi "mądrymi słowami". Niby pokazane są w nim proste rzeczy, ale to między innymi o to chodzi - proste rzeczy z każdym dniem stają się coraz trudniejsze, aż w końcu urastają do rangi wyczynów
http://1.bp.blogspot.com/-J5jAAZKD4Yg/UWs6nLHl4eI/AAAAAAAAI8E/gsu31X-sq9w/s1600/ADTWO11.png
http://2.bp.blogspot.com/-lISkThmB-M4/UWs6qK-tINI/AAAAAAAAI8M/Tn-p-qkqP3M/s1600/ADTWO12.png
To jest akurat chyba całkiem normalne :D
@grajlord:
Cos w tym chyba musi byc, ale czy rzeczywiscie wszystko sprowadza sie do zmian wywolanych przez rozne medykamenty? Jesli tak to dziala to troche szkoda, ze wszystko sprowadza sie do procesow chemicznych w mozgu :(
Zmiażdżyło mnie to...