Neurochirurg po przeżytej śpiączce: Heaven is real.
Przebój amerykańskiego Newsweeka (ang). Po polsku chyba nie będzie, bo Lis to tego raczej nie opublikuje...
emanueld z- #
- #
- 123
Przebój amerykańskiego Newsweeka (ang). Po polsku chyba nie będzie, bo Lis to tego raczej nie opublikuje...
emanueld z
Komentarze (123)
najlepsze
Nie śmierć, tylko NDE. I nie jest to konieczne, po prostu taki opcjonalny sposób. Mózg przez używanie go niezgodnie z przeznaczeniem psuje się. Dlatego nie potrafi rozumieć i rozwiązywać problemów, do czego teoretycznie powinien być zdolny. Być może niektóre ekstremalne zdarzenia potrafią aktywować w nim jakieś działania naprawcze. Efektem mogą być np hiper-realistyczne sny będące projekcją czy symulacją jakiś scenariuszy służących rozwiązaniu wewnętrznego problemu. Nigdy nie pozbędę się chyba wrażenia,
Podobno przed śmiercią (być może także w śpiączce) mózg produkuje duże ilości DMT, substancji odpowiadającej za takie zjawiska - ludzie po zażyciu DMT mają bliskie spotkania z kosmitami i przemierzają galaktyki więc trochę to kiepski dowód na istnienie życia po śmierci. Dopóki nie ma stwierdzonej śmierci mózgu wszelkie tego typu stwierdzenia są gówno warte.
@Najwyrekawiczkowajniejszy: http://theness.com/neurologicablog/
Tym niemniej, jakby szanowny pan neurochirurg był ateistą to patrzyłby na to jako na wynik niepoznanych reakcji chemicznych, a nie niebo. Dorabianie ideologii jest akurat w tym przypadku uzasadnione, wielu ludzi po takich epizodach (i nie tylko takich- chodzi o bliskość śmierci) szuka sobie takich wytłumaczeń.
strach przed śmiercią jest biologicznym odruchem, a świadomość umierania, jaką posiedli ludzie, sprawiła, że trzeba wygenerować mechanizm obronny, którym jest wiara.
śmierć jest pożytecznym mechanizmem pozbywania się "starego materiału" na miejsce nowych pokoleń i tylko ludzkie emocje
W świetle tych praw, kontynuacja obecnego życia, w zmienionej czy nie formie, również nie ma żadnego sensu (czemu miała by służyć, albo może inaczej - w świetle jakich
Chyba myślisz o życiu po śmierci jako kontynuacji obecnego życia w niezmienionej formie, jakimś sposobie jego przedłużenia. To rzeczywiście nie miałoby sensu.
Podobną myśl widzę w zdaniu: "Do czego wierzącym była by potrzebna wiara, gdyby mogli żyć wiecznie na ziemi?".
Czy chciałbyś żyć wiecznie na ziemi? Tak bez końca? Czego wówczas mógłbyś oczekiwać w dalszym życiu? A może wiara
@komozator: No raczej na tym polega biznes.
@shakazu: Dziennikarstwo też. W końcu dziennikarze pracują w większości dla prywatnych firm
Komentarz usunięty przez moderatora