i za to placicie oddajac miesiac w miesiac polowe tego co zarabiacie, placicie za nieudolnosc zusu i polskiej sluzby zdrowia tylko gdy was badz wasze dziecko spotka taka tragedia wtedy zaczynacie rozumiec
@sfx-pl: Czytaj imbecylu ze zrozumieniem: Dziecko przywieziono w ogólnym stanie dobrym, a jak nie mają w takim szpitalu surowicy to skąd miał ją wytrzasnąć?
"surowicę podaje się tylko pod specjalnym nadzorem. - Wykonuje się to w szpitalach specjalistycznych, które zajmują się dziećmi, głównie w oddziałach chirurgii dziecięcej i tam dziecko zostało odesłane"
Pediatra nie jest specjalistą. Czy pediatra ma w zakresie kompetencji też umieć przeprowadzać operację serca bo i z takim
@bezedura: Przy podobnych zgłoszeniach bardzo ważny jest wywiad, bo istotnie nie można podać byle surowicy i bez powodu, ale istnieje też coś takiego jak obserwacja. Po wypadku drogowym, nawet jak się uśmiechasz, a istnieje możliwość uszkodzenia narządów wewnętrznych, zostajesz w szpitalu. Jeśli lekarz nie miał wystarczającej wiedzy, powinien był skonsultować się z innym lekarzem, a nie p$%#!#!ić, że dziecku się coś przyśniło, zwłaszcza że miał ranę po ukąszeniu. No i ostatnie
@choleryk: Ale z ukąszeniem szerszenia jest tak samo jak z ukąszeniem żmii - zależy od człowieka. Ja zawsze byłem niesfornym dzieckiem i latałem jak głupek więc nie raz, nie dwa mnie szerszeń pokąsał i nigdy nic mi się nie stało (raz tylko miałem bardzo wysoką gorączkę i ropiały mi oczy :P), a mój ojciec ukąszony przy ścinaniu trawy spuchł nie do poznania, trafił do szpitala i dostał tygodniowy zapas zastrzyków adrenaliny
@filoff: Od ugryzienia żmii zygzakowatej się nie umiera. Trzeba mieć wyjątkowego pecha - być uczulonym - żeby umrzeć. Dzieci raczej też nie umierają od jadu żmii, chyba, że noworodki.
cool story- kumpel jako zapalony wędkarz postanowił ze pojedzie na ryby do hiszpanii, zajechal na miejsce zapuscil robaka i tego samego dnia cos go ukąsiło, nie wiedział co, ni jakis skorpion ni pająk ni wąż, noga mu tak spuchła jak buła, opuchlizna nie chciala zejsc i musiał wracac do kraju, poszedl do lekarza na kase chorych, opowiedział co i jak to pielegniarka mu powiedziała że zmyśla i odesłała go do domu, zeby
Inżynier coś spierdzieli -> It's not a bug; it's a feature.
Co do weterynarzy, to po pierwsze: nie kilkunastu, tylko czterech gatunków i ilość roboty na studiach jest rzeczywiście porównywalndo medycyny zwykłej. Po drugie ilość buców jest dokładnie taka sama jak w KAŻDYM innym środowisku. Tylko buce (i ogólnie osoby , które nie mają ochoty spotykać typowego klienta) idą do rzeźni/ubojni/zakładów przetwórstwa/Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej etc. za zazwyczaj znacznie większe pieniądze.
Jakbys zaglebil sie w temat wezy, dowiedzialbys sie ze istnieja zmije koloru czerwono-zoltego,gdzie w letniej porze na ich skorze przewaza kolor czerwony, okaz ten nie jest spotykany w Polsce, musial uciec prywatnemu hodowcy
Tak naprawdę to ci lekarze w szpitalu(na dyżurze w nocym, pnie wiem jak reszta]) są gówno warci, ale żeby to zrozumieć każdy musi przeżyć to na własnej skórze.
Żmije zygzakowate to można poobserwować w całej Polsce. Sama bywałam kiedyś w kilku miejscach pod Warszawą, gdzie się wylegiwały na dróżce jak tylko słońce zaczynało przygrzewać. Trzeba było po prostu patrzeć, gdzie się lezie, one same z siebie unikają kontaktów z człowiekiem. Może i nie mieli specjalistycznej opieki w tej jednostce szpitalnej ale żeby, w mordę jeża, nie znać podstawowych faktów o ewentualnych "zwierzęcych krajowych zagrożeniach" to faktycznie trzeba być dobrym lekarzem,
Komentarze (115)
najlepsze
A tak swoją drogą, dziecko w szoku może nie wiedzieć jak wyglądało zwierzę które je ugryzło.
"surowicę podaje się tylko pod specjalnym nadzorem. - Wykonuje się to w szpitalach specjalistycznych, które zajmują się dziećmi, głównie w oddziałach chirurgii dziecięcej i tam dziecko zostało odesłane"
Pediatra nie jest specjalistą. Czy pediatra ma w zakresie kompetencji też umieć przeprowadzać operację serca bo i z takim
noga mu tak spuchła jak buła
pielegniarka mu powiedziała że zmyśla
@myszaster: Błąd w Matrixie.
Inżynier coś spierdzieli -> It's not a bug; it's a feature.
Co do weterynarzy, to po pierwsze: nie kilkunastu, tylko czterech gatunków i ilość roboty na studiach jest rzeczywiście porównywalndo medycyny zwykłej. Po drugie ilość buców jest dokładnie taka sama jak w KAŻDYM innym środowisku. Tylko buce (i ogólnie osoby , które nie mają ochoty spotykać typowego klienta) idą do rzeźni/ubojni/zakładów przetwórstwa/Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej etc. za zazwyczaj znacznie większe pieniądze.
@machowa: Dałaś mi kolejny powód, żeby nie wychodzić z domu.