Życie konsekrowane nie jest dla każdego. W założeniu pełne jest wyrzeczeń i służby poświęconej drugiemu człowiekowi. Nie każda z osób, która wybiera tę drogę, jest w stanie na niej wytrwać. Klerycy w seminarium przez 6 lat nie są w stanie doświadczyć nawet połowy tego, co czeka ich w pracy na parafiach. Jest fajnie, bo w seminarium jest nauka, są koledzy, tworzy się wspólnota i jest wsparcie. Na parafiach różnie z tym bywa,
Słyszałam kiedyś, że istnieje ponoć spora grupa takich osób, albo takich, którzy idą do seminarium z powodu oczekiwań rodziny i środowiska, w którym dorastają. Nigdy nie byłam tego oczywiście w stanie zweryfikować.
Ja też słyszałem o kilku takich przypadkach, byli to księża, których znałem co najmniej z widzenia. Słuchy te dochodziły do mnie jednak dość okrężną drogą, także nie byłem w stanie dowiedzieć się, czy to prawda. W każdym bądź
Kolejnym problemem jest podejście typu "zostanę księdzem, bo nie mam innej perspektywy".
Słyszałam kiedyś, że istnieje ponoć spora grupa takich osób, albo takich, którzy idą do seminarium z powodu oczekiwań rodziny i środowiska, w którym dorastają. Nigdy nie byłam tego oczywiście w stanie zweryfikować.
Masz rację, że to nie jest posługa dla każdego. Wiesz co mnie w tych historiach zdziwiło najbardziej? Problem z rodzinami tych, którzy odchodzą. Bo dla mnie
Gdy by istniał taki system, który by pomagał księżom, którzy odeszli od pełnienia posługi skala zjawiska rezygnacji z pełnienia roli duchownego była by znacznie większa.
To jest zawód, który ma pewne specyficzne przywileje, ale też charakteryzuje się specyficznym wymaganiami.
Ponadto, gdy np strażak odchodzi z pracy po 10 latach służby też musi się przekwalifikować by znaleźć pracę w innym zawodzie, z osobami rezygnującymi z życia konsekrowanego jest podobnie.
Komentarze (11)
najlepsze
Ja też słyszałem o kilku takich przypadkach, byli to księża, których znałem co najmniej z widzenia. Słuchy te dochodziły do mnie jednak dość okrężną drogą, także nie byłem w stanie dowiedzieć się, czy to prawda. W każdym bądź
Słyszałam kiedyś, że istnieje ponoć spora grupa takich osób, albo takich, którzy idą do seminarium z powodu oczekiwań rodziny i środowiska, w którym dorastają. Nigdy nie byłam tego oczywiście w stanie zweryfikować.
Masz rację, że to nie jest posługa dla każdego. Wiesz co mnie w tych historiach zdziwiło najbardziej? Problem z rodzinami tych, którzy odchodzą. Bo dla mnie
To jest zawód, który ma pewne specyficzne przywileje, ale też charakteryzuje się specyficznym wymaganiami.
Ponadto, gdy np strażak odchodzi z pracy po 10 latach służby też musi się przekwalifikować by znaleźć pracę w innym zawodzie, z osobami rezygnującymi z życia konsekrowanego jest podobnie.
"Kapłani po przejściach"
"Zaobrączkowani księża"
"Na zepsutym Zachodzie"
List od byłego księdza w serwisie Opoka
"Były ksiądz, jeszcze człowiek"
"Eksodus z kapłaństwa"
"Małżeństwo święte nie święte"