<iframe id="yt-nX0YLN8rdnw" class="youtube-player vtop" type="text/html" width="800" height="485" src="//www.youtube.com/embed/nX0YLN8rdnw?wmode=opaque" frameborder="0"></iframe><br />
<br />
Zaczynam dyskusję materiałem z mojej okolicy na temat wiatraków, jest to tylko przykład, takich ekscesów w całej Polsce jest tak dużo, że można by zgromadzić naprawdę obszerną bazę ale myślę, że większość z Was to wie. Tak czy inaczej sprawa jest co najmniej komiczna...wypowiedzi typu **<br />
Ja się nie znam na tym, ale jak słyszę od ludzi...to nie jest dobrze** no KURWA, jak te pół tysiąca podpisów jest od ludzi z takim podejściem to sorry. Ludzie którym przeszkadza 'hałas' emitowany przez wiatraki w czasie ich pracy też mają jakieś problemy i przedstawiają założenia z dupy wzięte. <strong>COOL STORY 1:</strong> Byłem na górze Kamieńsk w Bełchatowie - jest prawie cała obstawiona dosyć dużymi wiatrakami i naprawdę szum jaki tworzy taki wiatrak stojący w otoczeniu paru innych przy szybkich obrotach w granicach 100-200 metrów jest <strong>LEDWO</strong> słyszalny.<br />
Czyli jak nie wiadomo o co chodzi to oczywiście chodzi o pieniądze...i tak też jest tutaj, ludzie nie chcą wiatraków w swojej wsi bo oprócz tego, że nasłuchali się propagandy w TV i naoglądali innych podobnych głupców do siebie, którym się nic nigdy nie podoba nie chcą wiatraków głównie dlatego, że nie stoją na ich polu a u sąsiada. Tutaj pojawia się typowa polaczkowość, ja nie mam to on też nie będzie miał. Nie dzadzą zarobić sąsiadowi grubej kasy (za wydzierżawienie pola pod wiatrak opłaty wahają się koło 2000zł/miesiąc) bo po prostu zżera ich zazdrość i płoną nienawiścią. <br />
<br />
<strong>COOL STORY 2:</strong> U mnie na wsi (ten sam region) którejś niedzieli (bodajże po sylwestrze) przyszła kobita jakaś ze wsi (nie znam tu za bardzo zbyt wielu osób, do miasta blisko to się jakoś ze wsią nie integrujemy). Trzyma papier w ręce, wciska mojemu ojcu i tłumaczy: "Proszę sąsiada, mają nam wiatrak postawić za wsią jakiś kilometr i jak tu przychodzę z petycją bo oczywiście nie chcemy tego w naszej wsi". Tatuś jej delikatnie wytłumaczył, że nie ma nic przeciwko to wyleciała już pod koniec zrozpaczona: "To pana nie obchodzi zdrowie pańskich dzieci?! Przecież poumieramy od tego wszyscy" <a href="//www.youtube.com/watch?v=qy03EDdDsBw" rel="nofollow">komentarz</a> . To na koniec podsumowaliśmy, że gdyby to u niej stało to by nie latała z petycją tylko latał by jej sąsiad...<br />
<br />
I na koniec mam pytanie, wykopowicze...co zrobić żeby w końcu ludzie zrozumieli i zmądrzeli?!<br />
ofc. jak u Was występowały podobne sytuacje - opowiadajcie! :)