Prywatne studium na temat źródeł zła

Mój dzisiejszy wysryw będzie na temat źródeł zła, co to jest, czy zło jest do czegoś konieczne, skąd się wzięło.


Są to moje własne przemyślenia na podstawie obserwacji, więc nie spodziewajcie się źródeł, badań. Czysty wewnętrzny dialog. Piszę to głównie dla siebie aby uporządkować myśli, ale jak ci się nudzi to przeczytasz, może uzupełnisz, może masz jakieś zastrzeżenia co do moich przemyśleń. Jestem otwarty na uwagi.


0. Wstęp


    W rozumieniu zupełnie oderwanym od religii i psychologii definicja zła nie jest oczywista. Zależy od kontekstu i skali. Zawsze zastanawiałem się co ma na myśli Google określając się sloganem “don’t be evil”. Zło lub dobro są pojęciami abstrakcyjnymi i mogą być "odbierane" (czy może “interpretowane”) przez niektóre istoty żywe. Postanowiłem więc zło jako takie zdefiniować jako pochodną cierpienia w kontekście fizycznym lub psychicznym (w kontrze do dobra, jako pochodną szczęścia). Może to być rozumiane jako źródło cierpienia, lecz w tym tekście postaram się udowodnić że takie źródło ciężko wskazać ponieważ jest ono wpisane w naturę świata.


1. Zło w zależności od kontekstu.


    Zjedzenie tłustej czekoladki daje sporo jednorazowej radości. Wyrzut dopaminy sprawia, że czujemy chwilową przyjemność. Możemy zatem określić, że fakt zjedzenia czekoladki to “dobro” - przynajmniej krótkotrwałe. Tego rodzaju intensywne przeżycie zapamiętywane jest przez mózg jako bodziec, który chcemy powtarzać. Niekontrolowane objadanie się tłustymi czekoladkami prowadzi do otyłości, choroby i ostatecznie śmierci. Te trzy ostatnie pojęcia utożsamiane są z czystym złem. Przykład jest sporym uproszczeniem jednak zastosowałem go, aby pokazać że skala objętościowa płynnie zmienia nacechowanie bytu od dobra do zła. Potrafię sobie wyobrazić również toksyczny związek dwojga ludzi. Rozstanie zawsze przynosi cierpienie. Często para jest tak od siebie współuzależniona, że zerwanie relacji jest bardzo ciężkim procesem, który ostatecznie nie dochodzi do skutku. Jednak sam fakt, zerwania, który jest jednorazową nieprzyjemną czynnością prowadzi do pozytywnych efektów (uniknięcie potencjalnych kłótni, przemocy domowej, czy nawet spłodzenia dziecka, które musiałoby wychowywać się w dysfunkcyjnej rodzinie). Są sytuacje, w których jeszcze nie wiemy czy pewne zdarzenia były dobre czy złe bo nie znamy w pełni ich skutków. Wtedy nasuwa się pytanie gdzie jest granica w której w pełni możemy pewne zdarzenia oceniać i czy w ogóle kiedykolwiek będziemy mogli. Nie znamy alternatywnych ścieżek historii ponieważ nigdy się nie wydarzyły. Pomocna może się okazać ludzka percepcja, która pozwala obserwować schematy w przyrodzie. Istnieją ciągi podobnych zdarzeń, które mają podobne efekty. Musimy odrzucać mało prawdopodobne scenariusze na rzecz tych wysoce prawdopodobnych. Wymaga to wyobraźni i umiejętności przewidywania, analizowania sytuacji do pewnego kroku. Z tego względu ludzie upośledzeni, chorzy psychicznie lub działający w afekcie są dużo łagodniej traktowani w sądach. Są pozbawieni możliwości zbadania konsekwencji swoich czynów więc nie są w stanie ocenić ich bycie złym lub dobrym. Podsumowując ten akapit formułuję hipotezę, że zło raczej nie jest bezwzględne (w sensie kontekstu), lecz zależy od zbioru bytów który badamy. Wszechświat jest zbiorem otwartym i jest nieskończony zatem nie możemy go brać pod uwagę jako całości. I chociaż zbiór istot żywych, które są odbiornikami zła jest w tym momencie skończony, nie znamy przyszłości więc zbiór ten dla nas również jest otwartym. Możemy skupić się tylko i wyłącznie na danym zakresie, który nas interesuje i w zależności tego jak bardzo jesteśmy empatyczni zawężać ten zbiór np:
Ja, rodzina, lokalna społeczność, naród, kraj, ludzkość itp.


2. Pochodzenie zła.


    Całe, życie ignorowałem swoją wadę postawy, miałem tendencję do garbienia się, długie godziny przed komputerem nie pomagały w tej kwestii. Zaowocowało to bólami które teraz odczuwam. Zaniedbania, których dokonałem to było zło, którego skutki teraz odbieram. Byłem świadom tego, że robię coś źle ale zbagatelizowałem to. Teraz jest już za późno na szansę posiadania w pełni prostego, zdrowego kręgosłupa. Postawiłem sobie pytanie, dlaczego to zaniedbałem? Przecież byłem dzieckiem, białą kartką, która dopiero miała być zapisana. Czy rodzice zawinili? - przecież przypominali mi cały czas o tym, żebym się nie garbił więc to nie ich wina. Czy mam pewną skłonność genetyczną do lenistwa? Na ile jestem w stanie kontrolować swoje życie, tak aby nie czynić zła? Może to rodzice niedostatecznie wytłumaczyli mi mechanizm czynów i konsekwencji, a może byłem zbyt głupi aby to zrozumieć, bo nie wiedziałem co to przewlekły ból, który nie mija po paru minutach od uderzenia. Może byłem małym egoistą, który nie przejmował się swoim “ja” w przyszłości. O ile większość z tych tez jest nieweryfikowalna to ostatnie zdanie jest kluczowe. Egoizm to pewna cecha z którą wszyscy się rodzimy. Z ewolucyjnego punktu widzenia bardzo przydatna, ale ten wątek postaram się rozwinąć później. W tym akapicie spróbuję odpowiedzieć na pytanie, czy można przeciwdziałać złu w czasie rzeczywistym, pomijając czynniki niezależne od nas. Wychowanie człowieka to kluczowy okres życia w którym uczymy się wzorców i schematów. Poprzez dopasowanie ich do przyszłych wydarzeń będziemy postrzegać rzeczywistość i reagować. Niektóre z nich są tak głęboko ugruntowane, że nie da się ich już zmienić, a część bardzo ciężko (poprzez narzędzia psychoterapii, których skuteczność jest różna). Człowiek nie jest maszyną interpretującą dane wsadowo. Rdzeń tego kim jesteśmy definiuje koktajl silnych bodźców i wspomnień z dzieciństwa. Poetycko można to porównać do plam jakie robił pędzlem Monete aby stworzyć obraz.


QcffUN1BCtUQOEZnLfSoxzYGdFfyKbm911GLl4r.jpg



Jeżeli były to bodźce negatywne homeostaza w mózgu może zostać zniszczona. Taki człowiek nie będzie umiał dopasować odpowiednich wzorców do sytuacji ponieważ jego system nagrody i kary jest zaburzony. Nie popadając w skrajności, niemal każdy z nas będzie miał jakieś negatywne bodźce z dzieciństwa, nie muszą być one dominujące. Skutkują one nie racjonalnym podejściem do pewnych tematów (dziecko pogryzione przez psa może później odczuwać względem tych zwierząt fobię). Takie wydarzenia mogą nie tylko wpływać na fobie względem obiektów, ale również mogą utrwalać złe schematy postępowania wobec sytuacji. I tu pisząc “złe schematy”, mam na myśli postępowanie, które w dzieciństwie działało pozornie dobrze, lecz w dorosłym życiu powoduje cierpienie. Przykładem może być chorobliwa ambicja wynikająca z nadopiekuńczości rodzica(ów). Dziecko nagradzane w sposób materialny lub emocjonalny oraz surowo karane za wyniki w nauce, może mieć później problem w życiu dorosłym z akceptacją swoich niepowodzeń. Może zacząć samo się karać, i w konsekwencji przenieść swoją frustrację w obszar seksualności. Podobnych schorzeń jest wiele i nie jest moim celem je wymieniać, lecz wskazać źródło patologicznych zachowań. Następnym czynnikiem są traumy, które mogą wystąpić w dorosłym życiu i również są od nas niezależne i będą miały podobny negatywny wpływ na zdrowie psychiczne. Aby przeciwdziałać złu w czasie rzeczywistym należy moim zdaniem przeprowadzać częste retrospekcje i autoanalizy własnego zachowania. Postawić się w roli obserwatora, osoby trzeciej patrzącej z boku. Warto też rozmawiać i konfrontować swoje wątpliwości z różnymi ludźmi aby stworzyć obiektywny obraz wątpliwej sytuacji. Warto dyskutować, ale zwracać bacznie uwagę na racjonalność i obiektywność argumentów. Odkładać emocje na bok. Kultura analizy własnego zachowania, obiektywizmu i zdrowego autokrytycyzmu powinna być częścią wychowania młodego człowieka aby przygotować go do radzenia sobie ze złem (złem w rozumieniu tego artykułu).


3. Zło w ewolucji.


    Czy ewolucję obchodzi zło? Raczej nie w kontekście jednostki. Ewolucja, czyli to co do niedawna rządziło życiem na Ziemi było uosobieniem zła jakie zdefiniowałem na samym początku artykułu. Dzikie życie polegało na tym, że nieproporcjonalnie więcej istot musiało cierpieć, aby tylko niektóre z nich miały dobrze. Cierpienie było wpisane w naturę jako bodziec sterujący istotami żywymi. Być może to będzie pewne nadużycie, ale porównałbym cierpienie i popędy jako kajdany w które były skute żywe istoty. Nadmierne objadanie się, przypadkowy seks, agresja i wiele innych bodźców, które sprzyjały wyrzutom dopaminy (krótkotrwałe szczęście), były dla jednostek ludzkich na dłuższą metę szkodliwe. Z perspektywy ewolucji były przydatne. Przypadkowy seks powodował rozprzestrzenianie własnego materiału genetycznego, objadanie się pozwalało przeżyć zimę dzięki nagromadzonej tkance tłuszczowej, a agresja pozwalała wyłonić najsilniejszego osobnika w stadzie. Przykładów jest z całą pewnością sporo. W pierwszym zdaniu napisałem “do niedawna” dlatego, że dorobek kulturalny przyniósł człowiekowi pewną wiedzę, której zwieńczeniem był nurt humanizmu i jego późniejsze pochodne takie jak etyka (w rozumieniu świeckim). Jest to narzędzie, które pozwala człowiekowi przeciwdziałać “złu ewolucyjnemu”. Pewne zasady kulturalne oparte na obserwacjach długofalowych skutków popędów pozwoliły zapanować nad nimi. Spory krok uczyniliśmy też dzięki medycynie i badaniom empirycznym. Pozwoliły one wskazać dobre praktyki i stworzyć profilaktykę prozdrowotną. Pomimo tych wszystkich dokonań kultury i nauki ludzie wciąż ulegają popędom.


4. Czy zło jest dziełem przypadku?


    Czy skrajnie dobry świat miałby sens? Co by można było zdefiniować jako dobre kiedy nie byłoby wartości przeciwstawnej? Gdy nie istniało jeszcze takie życie, które było odbiorcą zła, nie można było mówić o tych wartościach. W moim rozumieniu Wszechświat jest neutralny i to jest brutalne. W skali kosmicznej nie ma znaczenia czy pedofil zgwałcił dziecko. Nie odbiło się to wielkim impaktem i nie poruszyło ciałami niebieskimi. Ziemia dalej krąży wokół tego samego Słońca, nie zmieniła orbity żadna kometa. Dla równowagi dodam, że oddanie sporej sumy na organizacje charytatywne, czy zbudowanie studni dla wioski w Afryce, też jest w skali Wszechświata zupełnie obojętne. Zawężając badaną dziedzinę do skali Ziemskiej również powyższe czyny mają mały wpływ na całą populację rozważając je osobno. Na skalę Ziemską znaczenie mają doktryny i religie, które są spuścizną kulturalną wpływowych ludzi, którzy brali udział w ich tworzeniu. Myślę, że nie ma sensu rozwijać tego wątku, bo każdy kto zna historię wie jak kończy się brak krytycyzmu lub nadgorliwość w stosunku do tych dwóch pojęć.


5. Podsumowanie.


    Upatrując źródeł zła widzę jak wspina się ono pokoleniami drogą genetyczną lub poprzez złe wychowanie drogą kulturową. Widzieliśmy jak powstają doktryny będące nośnikiem zła. Ono jest jak hydra, odetniemy jedną głowę i na jej miejsce wyrasta następna. Uda nam się zwalczyć złą ideologię, lecz gdzieś na Ziemi rodzi się następna. Z biedy wynikają patologie, bieda jest za to pochodną innych złych zdarzeń które do niej doprowadziły. Koło się zamyka. Bardzo staram się wyeliminować ze swojego życia zło. Wiem, że nie jest to w 100% możliwe. Wiem, że nawet jeśli osiągnę sukces i część ludzi będzie mnie doceniała jako człowieka uczciwego który coś osiągnął, to druga część będzie w głębi duszy odnosiła się do mnie wrogo ze względu na swoją własną niedolę spowodowaną ich własnymi błędami. Lecz zamiast szukać winy w sobie będą obwiniać bliźniego.


    Z bardziej ścisłego punktu widzenia wyciągam również wniosek, że sprowadzanie do skrajności liczebności dzieciny zbioru bytów które bierzemy pod uwagę podczas konstrukcji własnej moralności prowadzi do największego zła:


- Skrajny utylitaryzm (ludobójcy którzy postrzegali uśmiercanie milionów jako element czynienia świata lepszym na dłuższą metę) - przesadna empatia, niebezpieczne rozszerzanie zbioru i skalowanie go w kierunku nieskończoności.


- Hedonistyczni sadyści oraz gwałciciele - dostarczanie sobie prymitywnej przyjemności nawet kosztem cudzego życia - zawężanie dziedziny zbioru do minimum (na dłuższą metę szkodzili sobie) więc liczebność dziedziny zmierzała do zera.

Jak ktoś tutaj dotarł to gratuluję cierpliwości i dzięki za uwagę.