Pod prąd autostradą. Jak unikać, jak się ratować?

Juzef
Juzef
Pod każdą informacją o kierowcy jadącym pod prąd autostradą aż kipi od świętego oburzenia doświadczonych kierowców. W ich mniemaniu trzeba być świeżakiem tydzień po odbiorze prawka albo łysym dziadkiem z astygmatyzmem, żeby źle wjechać na autostradę i (jak im się zdaje) przez kilometry tego nie zauważyć. Słowem: to się zdarza tylko skończonym IDIOTOM! Nie pamiętam, żebym z takich newsów dowiedział się, co należy w tej sytuacji robić.

W poszukiwaniu takich informacji zapuściłem żurawia w niemieckojęzyczną część internetu (w końcu dłużej mają autostrady) i streszczam tutaj com znalazł. Przyczyny wjazdu pod prąd są błahe i może się to zdarzyć każdemu kierowcy, temu w BMW e36 także. Dlatego warto wiedzieć, co robić, gdy już zorientujesz się, że jedziesz pod prąd, a wcale nie zamierzasz zaraz kończyć żywota.



Dlaczego kierowcy jadą pod prąd?

Wjazdowi pod prąd zapobiegają zwykle takie środki:

  • Znak B-2 Zakaz wjazdu wszelkich pojazdów
  • oznakowanie poziome
  • układ drogi, który zazwyczaj znacznie utrudnia nieprawidłowy wjazd (karkołomny kąt skrętu, droga na szerokość jednego pasa)
  • obecność aut jadących daną drogą prawidłowo


Okazuje się, że to nie wystarcza. Czasem to droga i oznakowanie są ułomne a czasem zawodzi człowiek. I nie trzeba wcale mieć niezdiagnozowane -3.0 w każdym oku. W samych Niemczech codziennie pod prąd wjeżdża 8-10 kierowców! (czyli koło 3000 przypadków rocznie). Kończy się to ok. 80 wypadkami i śmiercią kilkunastu osób rocznie. Przyczyny są błahe i dotyczą ludzi zdrowych na ciele i na umyśle:

  • nie dość wyraźne oznakowanie na węzłach lub w czasie remontów
  • nietypowo poprowadzone jezdnie zjazdów/wjazdów, np. na tego typu węźle, gdy jezdnie rozdzielone są wyłącznie oznakowaniem poziomym
  • pomylenie wyjazdów z MOP-u
  • chwila nieuwagi: gadanie przez telefon, zamyślenie, dłubanie przy radiu, cokolwiek
  • złe warunki pogodowe - kiepska widoczność w nocy, w deszczu, śniegu, lub wręcz przeciwnie: oślepienie przez słońce
  • MAŁY RUCH! jedziesz sam w środku nocy pustą drogą, brak jest innych aut stanowiących jakiś punkt odniesienia
  • a nawet minięcie właściwego zjazdu i dosłowne zrealizowanie podawanej przez nawigację komendy "zawróć!"


Oczywiście są też samobójcy, pijani i naćpani oraz tacy z problemami zdrowotnymi, ale jak widać z powyższej listy przyczyn, nie da się na nich zrzucić 100% winy. Rzecz jasna im kierowca bardziej oblatany, tym mniejsza szansa na taką wpadkę, lecz błąd może zdarzyć się każdemu.

Jak łatwo jest wjechać pod prąd

Weźmy sobie S-8, węzeł Gęsia Górka. To pewnie tutaj wjechał pod prąd ten agent w Punto.



Dla kogoś, kto nie czuje układu drogowego takiego ronda, jedyną barierą przed wjazdem pod prąd jest znak B-2, który stoi niemal równolegle do osi jezdni ronda. Nie trzeba się wiele starać, by go przeoczyć nawet w dobrej pogodzie.

Dlatego np. w Austrii stosuje się dodatkowe oznakowanie:

A to z kolei Francja:


Wjechałeś pod prąd - co robić?

Wbrew mniemaniu wyborowych szoferów, o wjechaniu pod prąd kierowca orientuje się dość szybko. To, że dalej jedzie pod prąd wynika z tego, że nie wie co ma robić, bo natychmiast łapie go PANIKA!! Wyobraź sobie, że z naprzeciwka samochody jadą prosto na ciebie z prędkością ponad 200km/h, więc skupiasz się tylko na tym, by uniknąć zderzenia. Ani się zatrzymać, ani zawrócić, po prostu nie wiesz, co robić. Spójrzmy na w/w agenta w Punto na S-8:



Jedzie przyklejony do swojej prawej strony pasa. Czy to wygląda jakby nie wiedział, co się dzieje?

Co w takim razie robić, gdy widzisz, że wjechałeś pod prąd (za ADAC):

  • Zwolnić! Im szybciej jedziesz, tym gorzej w razie zderzenia. Tak w gimnazjum uczyli.
  • Włączyć światła awaryjne
  • Zatrzymać się na pasie rozdziału, czyli po swojej prawej stronie, jak najbliżej barier energochłonnych
  • Z najwyższą ostrożnością wysiąść z auta i natychmiast wejść między bariery energochłonne na pasie rozdziału
  • Oddalić się od auta by nie oberwać w razie ewentualnego zderzenia i wezwać policję, która pomoże bezpiecznie zawrócić (oraz z pewnością wystawi mandat, ale po raz kolejny uda się przeżyć!)


Czego pod żadnym pozorem nie robić, mimo że w panice może przyjść do głowy:

  • NIE próbować ZAWRACAĆ
  • NIE próbować ZJEŻDŻAĆ w poprzek jezdni na PAS AWARYJNY


Takie manewry, nawet przy niewielkim ruchu i zwykle raptem dwóch pasach na polskich autostradach, mogą spowodować karambol.




Dziękuję za uwagę. Konstruktywne rozwinięcie tematu mile widziane.